KD: Po paroletniej przerwie rozpocząłem swą kolejną przygodę festiwalową w tym samym województwie tarnobrzeskim, co Stalowa Wola - – w Baranowie. Miejsce niepowtarzalne: późnorenesansowy zamek z parkiem odgrodzonym solidnym parkanem od reszty świata, z sympatycznym hotelem i salą konferencyjną na kilkadziesiąt osób. „Wrzesień Muzyczny na Zamku” w Baranowie (1983-86) miał być w założeniu „małym Baranowem” w odróżnieniu dod „dużego Baranowa” (1976-81) profesora Tomaszewskiego. Tym razem z ograniczoną ilością uczestników, seminariami adresowanymi do wybranych studentów z zaprzyjaźnionych akademii muzycznych, ze skromniejszą, niż za Tomaszewskiego, częścią festiwalową. Ta „skromność” i pełna niezależność były w ogóle moim warunkiem powrotu do Baranowa – w czasach po stanie wojennym i „smuty jaruzelskiej” po prostu nie wypadało się zbytnio puszyć i nagłaśniać – ale swoje robić. Żyliśmy więc sobie w swoistej enklawie swobodnej refleksji o muzyce (wykłady, seminaria, dyskusje) i samą muzyką, w przewadze kameralną. Nikt nam nie przeszkadzał, tylko na koncerty przyjeżdżali specjalnymi autobusami melomani z wojewódzkiego Tarnobrzega.
[Na koniec, “Teoria Muzyki” nr 11]