O Sandomierskim Festiwalu Muzycznym - Krzysztof Droba

Przejdź do treści
Powrót do listy artykułów

O Sandomierskim Festiwalu Muzycznym. Z Krzysztofem Drobą – szefem programowym festiwalu ‒ rozmawia Krzysztof Zwierzyński

 

[Krzysztof Zwierzyński:] - Jako muzykolog jest Pan związany z Akademią Muzyczną w Krakowie, natomiast w naszym województwie Pana nazwisko kojarzone jest przede wszystkim z trzema festiwalami, które odbywały się na tym terenie. Był Pan twórcą i kierownikiem artystycznym festiwalu „Młodzi Muzycy Młodemu Miastu” w Stalowej Woli (1975-1979), współtwórcą „Spotkań Muzycznych” w Baranowie Sandomierskim, a od 1983 kierował „Wrześniem Muzycznym na Zamku w Baranowie”. W Stalowej Woli rozpoczęli swoją karierę znani dziś na świecie wykonawcy, m.in. sopranistka Olga Szwajgier czy skrzypek Aureli Błaszczok i kompozytorzy – Eugeniusz Knapik, Andrzej Krzanowski, Aleksander Lasoń. Grupę tę krytyka muzyczna nazwała „pokoleniem stalowowolskim”. Błażej Rosołowski, dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Stalowej Woli, a jednocześnie szef Orkiestry Kameralnej Tarnobrzeskiego Towarzystwa Muzycznego rzucił myśl, żeby 10 lat po festiwalu zorganizować jubileuszowe koncerty, na których prezentowaliby się wykonawcy i kompozytorzy tutaj w Stalowej Woli rozpoczynający swoje kariery.

[Krzysztof Droba:] – To rzeczywiście znakomity pomysł wart realizacji. Uświadomiłby nam, ile współczesne życie muzyczne w Polsce zawdzięcza tamtym stalowowolskim festiwalom, na których po raz pierwszy w tej skali w naszym kraju odkrywana była twórczość Charlesa Ivesa genialnego kompozytora amerykańskiego (1874-1954) czy zupełnie u nas nieznana współczesna muzyka litewska. Festiwal MMMM stał się także trybuną młodych i początkujących kompozytorów, którzy dzisiaj są cenionymi artystami nie tylko w Polsce. A nawet zaczynają już obrastać funkcjami. Np. ta wzmiankowana przez pana trójka kompozytorska, to aktualny Zarząd Katowickiego Oddziału Związku Kompozytorów Polskich. Z większością wykonawców i kompozytorów współtworzących fenomen Stalowej Woli utrzymujemy bliskie kontakty i wiem, jak bardzo sobie oni cenią w swoich życiorysach artystycznych epizod stalowowolski. Była to dla nas wszystkich wielka pokoleniowa przygoda.

- Kolejnym rozdziałem były „Spotkania Muzyczne” w Baranowie. Dzięki nim, miłośnicy muzyki w naszym województwie mieli możliwość usłyszenia świetnych solistów, zespoły kameralne i orkiestry symfoniczne z kraju i zagranicy. Do dzisiaj wspomina się niezwykle wysoki poziom koncertów festiwalowych. Nie wszyscy natomiast wiedzą, że w trakcie trwania festiwalu odbywały się liczne sympozja, seminaria, konwersatoria kompozytorskie. Był to niezwykły ruch intelektualny. Jakie miał znaczenie dla muzyki polskiej?

- Nie tylko dla muzyki. „Spotkania” baranowskie gromadziły w ogóle elitę artystyczną i naukową, gdyż tematem corocznych seminariów towarzyszących festiwalowi była muzyka w kontekście kultury, a zwłaszcza innych dziedzin sztuki. Twórcą „Spotkań” był prof. Mieczysław Tomaszewski i to jemu zawdzięczamy wartości, które zrodził Baranów, i które można podsumować jako wypracowywanie, kształtowanie humanistycznego modelu refleksji o muzyce. Dorobek intelektualny Baranowa owocuje w muzykologii polskiej i długo jeszcze będzie owocował.

- Festiwal MMMM i „Spotkania Muzyczne” w Baranowie to już historia. Od 1983 roku odbywał się „Wrzesień Muzyczny na Zamku w Baranowie”, a w tym roku w jego miejsce odbędzie się pierwszy „Sandomierski Festiwal Muzyczny – Collectanea ‘88”.

- Będzie on kontynuacją dotychczasowych wątków festiwalowo-seminaryjnych, tych, które mają na tej ziemi trzynastoletnią tradycję. Łączenie seminariów z koncertami stało się oryginalnym wyróżnikiem festiwali muzycznych w województwie tarnobrzeskim. Taka formuła, łącząca święto żywej muzyki z refleksją naukową i artystyczną jest w naszym życiu muzycznym bardzo potrzebna, jest również naszą głęboką potrzebą. Rozpoczynając ten nowy sandomierski rozdział chcemy w warstwie seminaryjnej poświęcić go analizie stanu muzyki współczesnej. Żyjemy w epoce postmodernistycznej, już po przesileniu awangardy, w epoce, która ma wszelkie cechy kryzysu. Ale w twórczości muzycznej pojawiają się również próby przełamania tego kryzysu, szukania czy odbudowywania pewnych wartości zanegowanych czy zniszczonych przez awangardę. Rozpoznanie sytuacji, jej analiza i diagnoza – to pasjonujące zajęcie na co najmniej kilka sandomierskich seminariów. Materiały z tegorocznych spotkań będziemy chcieli jak najszybciej wydać w Akademii Muzycznej w Krakowie – jest sprawą całkiem realną, że za rok przyjedziemy do Sandomierza z książką dokumentującą naszą tegoroczną pracę. Liczymy bardzo, że nasze seminaria zainteresują nauczycieli muzyki w województwie tarnobrzeskim.

- Jeżeli chodzi natomiast o sam festiwal – jaki będzie jego program, gdzie będą odbywały  się koncerty?

- Na festiwal składać się będą koncerty muzyki klasycznej i współczesnej, adresowane do najszerszego grona melomanów. Wszystkie, jeżeli chodzi o program, zapowiadają się ciekawie, a w przypadku muzyki klasycznej nie wątpię, że dostarczą głębokich przeżyć. Nazwiska takie, jak Iwana Monighettiego (jednego z najwybitniejszych dziś wiolonczelistów), porywającej pianistki Aldony Dvarionaitė czy Kwartetu Śląskiego, są tego gwarancją. Muzyka podczas festiwalu rozbrzmiewać będzie na Zamku, w Ratuszu, Katedrze i kościele św. Jakuba. Stary Sandomierz oferuje niepowtarzalna scenerię dla muzyki i chcemy to wykorzystać. Ten pierwszy festiwal jest rekonesansem również i pod tym względem. W przyszłości chcielibyśmy w stopniu optymalnym zestroić treść muzyczną festiwalu z architekturą miasta. Tymczasem jednak musimy nauczyć się Sandomierza – stary Sandomierz jest dla nas pod względem doświadczeń festiwalowych terenem nowym, jeszcze nierozpoznanym.

Festiwalowi dajemy tytuł „collectanea” – co oznacza kolekcje, zbiory. Tutaj, w Sandomierzu, łaciński tytuł nie zabrzmi, jak sądzę, pretensjonalnie. W pierwszym rzędzie chodzi jednak o ideę: zbierania (kolekcjonowania) tego, co nas interesuje i tego, co w naszym pojęciu, najlepsze. Jakie będą te Sandomierskie Kolekcje Muzyczne – zobaczymy. Teraz te zbiory dopiero zakładamy.

- W programie festiwalu widzę również wątek Iwaszkiewiczowski.

- No tak, starając się wczuć w fenomen Sandomierza, nie można nie wyczuć Iwaszkiewicza. W jego muzeum urządzamy spotkania z Krystyną i Bohdanem Pociejami, którzy będą wywoływali ducha króla Jarosława.

- Od wielu lat jest Pan znanym propagatorem muzyki litewskiej. Czy muzyka ta będzie obecna również w Sandomierzu?

- Tak. Przyjedzie do nas Zespół Muzyki Nowej z Wilna, m.in. z cyklem oratoriów Broniusa Kutavičiusa. Ten z lekka teatralizowany koncert będzie miał miejsce w kościele św. Jakuba. Przyjadą także na seminaryjne dyskusje litewscy kompozytorzy i muzykolodzy. Tak licznej i ciekawej grupy litewskich twórców nie mieliśmy dotąd w Polsce – oby się tylko nie przeziębili przed przyjazdem… Jeżeliby kogoś dziwiło, skąd te nasze zainteresowania muzyką litewską, to chcę od razu wyjaśnić, że nie kierują nami jakieś resentymenty. Po prostu w muzyce litewskiej znajdujemy wartości, których brakuje muzyce naszych czasów, tej neurotycznej muzyce, tych neurotycznych czasów. Np. muzyka Kutavičiusa czy Bajorasa jest szczera, a przecież godna, prosta, a przecież szlachetna, pełna wiary w swój sens i posłannictwo, a przecież nowoczesna i jak najdalsza od tradycjonalizmu.

A w ogóle od dawna uważam, że kultury narodów ZSRR są zjawiskiem wyjątkowo bogatym i interesującym. Tu, u nas jest ciągle moda na Zachód i mało kto orientuje się w tym olbrzymim potencjale artystycznym i intelektualnym, który przy oficjalnych wymianach nie miał jakoś szans czy szczęścia na pełniejsze zaistnienie. Na przyszłoroczny festiwal chcielibyśmy zaprosić m.in. Giję Kanczelego (kto wie u nas, kto to Gija Kanczeli?!), kompozytora gruzińskiego, którego muzyka aż dech zapiera. Ex occidente luxus, ex oriente lux!

- Z zaciekawieniem czekamy więc na festiwal. Dziękuję Panu za rozmowę.