Vytautas Landsbergis - Krzysztof Droba

Przejdź do treści
Powrót do listy artykułów

Vytautas Landsbergis, muzykolog, w latach 1990–1992 Przewodniczący Parlamentu Litewskiego pełniący funkcję Prezydenta Litwy

To był najmilszy człowiek. Bardzo serdeczny, szczery. I jak już się zakochał w muzyce litewskiej, stał się takim promotorem, jej wielkim promotorem - w Polsce i dalej...

Był organizatorem festiwali - bardzo dobrym, sprawnym organizatorem. Pierwszym takim był festiwal Młoda Muzyka w Stalowej Woli. To miasto przemysłowe, ale jakoś mu się udało namówić władze, że robotnikom też należy się kultura - i to nawet najnowsza. I tak w takim dziwnym kącie odbywały się festiwale najbardziej modernistyczne. Dojeżdżali tam, oczywiście, muzycy i ludzie kultury. I chyba nie tak wielu robotników przychodziło - a jednak przychodziło. I było to znamienne dla tego przemysłowego miasta - Stalowa Wola. 

Potem stał się bardzo ważny. Opracowywał programy i doradzał słynnemu festiwalowi w Baranowie. W Baranowie – to się nazywało „Musica nova – musica antiqua”. To były tematyczne seminaria o bardzo szerokim zakresie problemów historycznych i kulturowych. Uczęszczałem tam kilkakrotnie...

Jednym z zadań specjalnych, jakie przypadły mu w udziale do wykonania, było zaproszenie Krzysztofa Pendereckiego do organizacji festiwali domowych – muzyki domowej, jak za dawnych czasów, w dworkach... Do Pendereckiego, ze względu na jego sławę, przyjeżdżali ludzie z dalekich krajów. I litewska muzyka była przedstawiana w Lusławicach kilkakrotnie. Od Kutavičiusa, Balakauskasa, później też Feliksasa Bajorasa. Tych trzech Krzysztof najbardziej cenił, lubił i promował.

Byliśmy w bardzo serdecznej przyjaźni… Długie godziny nocne, gdy spacerowaliśmy po ulicach Wilna i mówiliśmy, i rozmawialiśmy o wszystkim: o życiu, o bogu, o polityce, o duszach ludzkich. On coś z tego drukował w prasie polskiej u siebie i miał zamiar zrobić książkę. Nie zrobił, to nie zrobił… Potem miał zamiar zrobić książkę o nowej muzyce litewskiej, bo tak dużo wiedział i pisał, i rozmyślał – też jakoś to nie było ukończone – pozostaje w pamięci. Może w jego archiwach… Stąd mogą jeszcze wypłynąć jakieś jego teksty…