Teresa Malecka, teoretyk muzyki, profesor Akademii Muzycznej w Krakowie, wieloletni prorektor tej Uczelni
Na fotografii: z Krystyną Moszumańską-Nazar, Baranów Sandomierski 1980
8 września 1976, podczas konwersatorium z kompozytorem, przedstawia interpretację Przebudzenia Jakuba Krzysztofa Pendereckiego w kategoriach, która staje się zarzewiem głośnej dyskusji nt. programowości i stylu romantycznego w muzyce.
8 września 1977, podczas drugich Spotkań, wygłasza referat dotyczący muzyki Charlesa Ivesa.
Po pierwszym festiwalu [w Stalowej Woli] Anna Kochan, która w tym czasie została dyrektorem Wydziału Kultury w nowopowstałym województwie tarnobrzeskim, zaproponowała mi przeniesienie festiwalu ze Stalowej Woli do zamku w Baranowie Sandomierskim. Zamek, perła późnego renesansu, „mały Wawel”, w parku, z hotelem – toż to idealne miejsce dla realizowania się wizji Tomaszewskiego! Pobiegłem z tym natychmiast do Profesora, wiedziałem, że szuka odpowiedniego miejsca na coś w rodzaju kursów wakacyjnych, które byłyby forum interdyscyplinarnych seminariów muzycznych w szerokim kontekście kultury.
[W rozmowie z Kingą Kiwałą, 2015]
Raz podjąłem ambitniejszą próbę [dot. pisemnej refleksji nad muzyką Ivesa]: referat na Spotkania Muzyczne w Baranowie w 1977 roku, kiedy tematem była „muzyka w muzyce”. Tekst – pozwolę sobie na nieskromność – tak się spodobał Halinie Kenarowej (uczestniczce sympozjum), że dosłownie wyrwała mi maszynopis z ręki: Ten esej musi być wydrukowany w „Twórczości”, przekażę go przyjacielowi z redakcji, Zdzisławowi Najderowi. Najder, jak wiadomo, niebawem uciekł, został dyrektorem Wolnej Europy, a PRL skazała go zaocznie na karę śmierci. Ja do druku jakimiś innymi drogami nie dążyłem, nie mam parcia na druk. Zdawałem sobie sprawę, że ów esej o estetyce Charlesa E. Ivesa pisałem bardziej „czuciem i wiarą” niż „mędrca szkiełkiem i okiem”, a do szerszych studiów brak mi było cierpliwości; w moim przypadku stan wojenny jej nie sprzyjał. Jednak ów esej wielokrotnie wykorzystywałem (wykłady, odczyty itp.), mam egzemplarz tego dwudziestostronicowego maszynopisu z datą sierpień-wrzesień 1977. Nie wstydzę się intuicji w nim zawartych.
[W rozmowie z Kingą Kiwałą, 2015]